Kolejny raz Komisja Kultury przy ORŁ w Tarnowie korzystając z przychylności dyrekcji Muzeum Przyrodniczego w Ciężkowicach spotkała się z myśliwymi – korespondentami poszczególnych kół łowieckich oraz sympatykami łowiectwa. Nasze spotkania z kulturą łowiecką na stałe wpisały się w ciężkowicki kalendarz imprez. To tutaj wśród historycznych pamiątek, ciekawych zbiorów flory i fauny tak pieczołowicie gromadzonych przez rodzinę Tomków, komisja realizuje wcześniej założony plan. Poruszane tematy ubogacają naszą łowiecką wiedzę a niepowtarzalny klimat podkreślany wystrojem muzeum sprawia, że myśli uciekają w tamte historyczne czasy. Jak zwykle w trakcie naszych spotkań zapraszamy różnych ciekawych gości. Idąc tym tropem pragnę tym razem przedstawić serdecznego kolegę, myśliwego, pisarza, człowieka który pokochał łowiectwo, Bieszczady a w szczególności ludzi tam mieszkających. Drogie koleżanki i koledzy z wielką radością przedstawiam kol. Juliana Hutę, autora wielu książek, człowieka którego życie nie oszczędzało. Charakter i postawę naszego bohatera formował bardzo trudny czas okupacji oraz wszechobecna bieszczadzka bieda. Zagłębiając się w lekturę Jego dzieł w których autor obnaża w prawdzie niedociągnięcia i wady ubiegłego systemu, drobne kłamstewka poszczególnych postaci, to jednak na pierwszy plan przebija się nieskrywana sympatia, wręcz miłość do bohaterów swoich opowieści. Autor przedstawia zabawne, wręcz groteskowe sytuacje podczas polowań, co powoduje, iż czytelnik z lekkością i humorem przerzuca kolejne kartki. Pozwólcie zatem na osobista refleksję nad Jego twórczością.
„Bywało różnie. Moja edukacja rozpoczęła się bardzo wcześnie i jak na dzisiejsze czasy niezbyt prawidłowo”-wspomina autor w książce pt. „ Gwidon Strouhal”, w rozdziale „Spowiedź starego myśliwego”, w którym szczerze wyznaje swoje błędy młodości i tworzy łowiecki rozrachunek w obliczu św. Huberta, prosząc o przebaczenie. Sentencja „więcej grzechów nie pamiętam” wieńczy swoisty rachunek sumienia. Ze względu na ciekawe wątki serdecznie polecam i po szczegóły spowiedzi kol. Juliana Huty odsyłam do w/w książki.
Julian Huta w swoich książkach tworzy literaturę faktu opartą na konkretnych zdarzeniach, mocno osadzoną w bieszczadzkiej ziemi. Relacjonuje przebieg wybranych polowań ustami swoich bohaterów. Tworzy historyczny obraz bieszczadzkiej wsi. Jego bohaterowie to z reguły prości, skromni, ciężko zapracowani ludzi tacy jak; Gwidon Strouhal, Władysław Pepera, Franciszek Kazimierczak, Andrzej Pawlak czy choćby bardzo humorystycznie przedstawiony Tomek Pyrdoł ze Smerekowca.
„Mieliśmy takiego małego filozofa góralskiego” – wspomina kol. Julian. To człowiek który polując chyba nigdy nie stał na stanowisku i nigdy nie był na ambonie. W czasie polowania zawsze był w nagance, tropił, podkładał psy i robił to doskonale. Autor przedstawia go jako duszę towarzystwa, prostego człowieka, „ złotą rączkę”. Tomasz Pyrdoł bo o nim mowa, wykonywał różne przedmioty od prostych stylowych uli, przez kolby do broni myśliwskiej, beczki drewniane, koła, wozy, po piękne zdobione góralskie konne sanki, które wykonał dla znanego posła w swojej dużej izbie. Jakież było zdziwienie Tomasza, kiedy przy wynoszeniu okazało się, że w wejściowych drzwiach się nie zmieszczą. W książce pt. „Gwidon Strouhal”znajdziemy również zabawną historię Tomka Pyrdoła na polowaniu między Rotundą a Szemelakiem. Wykazał się wówczas niezwykłym refleksem podczas okraszonej niecenzuralnym słownictwem dyskusji prowadzonej z pierwszym sekretarzem KW w Nowym Sączu. W mistrzowski sposób wybrnął wtedy z popełnionej gafy.
W książce „Dwie pasje” autor ukazuje filozofię Tomasza Pyrdoła, który w krótkich żołnierskich słowach przedstawia swoją skalę przyjemności związaną z kobietami i łowiectwem, cytować nie będę ale zapraszam do lektury.
„Wiem, że nie jest łatwo pogodzić te pasje, sam się nie raz zastanawiałem jak byłem młody czy polować czy kochać a może odwrotnie, za młodu kochać na starość zaś polować”
Z tą sentencją spotykamy się również w książce pt. „Gwidon Strouhal” w rozdziale „Cyganka”. Autor opisuje historię pewnego polowania gdzie w uroczysku znajduje się mały domek na odludziu a w nim piękna cyganeczka, niestety mężatka. Nie przeszkadzało to jednak bohaterowi kol. Tadeuszowi dla którego ta historia zakończyła się jednak przykrymi konsekwencjami.
W kolejnym rozdziale tej książki pt. „Komu bije dzwon” autor Julian opisuje ostatnie spotkanie z serdecznym przyjacielem tytułowym bohaterem Gwido Strouhalem.
„Gawędziliśmy jeszcze dość długo, Gwido był wyraźnie wyluzowany, spojrzał na zegarek i powiedział szerze, muszę Cię przeprosić, na mnie już czas bo są w życiu pociągi na które nie należy się spóźniać”. I stało się. Po sześciu miesiącach Gwido odszedł na zawsze.
„Kiedy odprowadzaliśmy go na miejsce wiecznego spoczynku w Ustrzykach Dolnych, nigdy jak wcześniej bił donośnie i żałośnie kościelny dzwon. Wielkiemu człowiekowi, leśnikowi i myśliwemu”. Serdecznie zachęcam do lektury tych ciekawych książek, przeczytajcie i oceńcie sami.
W świecie bieszczadzkich polowań, ciekawych opowiadań, w które porwał nas autor zatraciliśmy poczucie czasu. Zrobiło się bardzo późno i ciężkowickie spotkanie z kulturą autor Julian Huta zakończył ciepłymi słowami skierowanymi do organizatorów za co serdecznie dziękujemy. Życzymy koledze Julianowi wielu dalszych sukcesów w pracy literackiej i na niwie łowieckiej. Darz Bór.
Zbigniew Kącki
Galeria zdjęć